Ingmar Bergman w swojej twórczości skupiał się na badaniu wnętrza psychiki człowieka w ekstremalnej sytuacji. Skupiał się na ludziach odizolowanych od świata zewnętrznego. Swoich bohaterów zamykał na „wyspie” – w relacjach rodzinnych, w państwach objętych stanem wyjątkowym.
Zamknięci w czterech ścianach, poddajemy próbie nasze więzi. Widzimy pod lupą relacje, które nam umykały w natłoku spraw. Przymusowa konfrontacja z drugim i sobą samym prowadzi do wglądu? Do szaleństwa? Zobaczymy się „jak w Zwierciadle”? Czy będziemy mieć odwagę, żeby stanąć, ze sobą i ostatecznym, twarzą w twarz?
Bergman jest Przewodnikiem po czasie „kwarantanny”
– zamknięcia, izolacji, wglądu i konfrontacji. Przeprowadza nas przez proces przemiany. Intymny proces transformacji i przewartościowania.
I śmierci.
Coraz mocniej dociera do nas, że nastał czas śmierci. Śmierci, której nie sposób pojąć, opłakać, zrozumieć. Czy chcemy tego, czy nie, śmierć potrzebuje reprezentacji, po to jest sztuka – film, teatr, literatura, sztuki wizualne – żeby dzięki reprezentacji nie dopuścić do traumatycznego, niewyrażonego zapisu lęku.
Artysta wciąż poszukuje języka na oswojenie nieoswajalnego. Sztuka wciąż stara się wyprzedzić rzeczywistość. To powinność Sztuki. Próbować.
[Maja Kleczewska, Łukasz Chotkowski]
***
Spektakl dla widzów od 18. roku życia.
W spektaklu wykorzystywane są głośna muzyka, dźwięki niskiej częstotliwości i dym papierosowy. Osoby wrażliwe na ten rodzaj efektów prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności.
***
Tekst spektaklu opiera się na scenariuszu filmu Ingmara Bergmana „Twarzą w twarz” („Face to Face”) w tłumaczeniu Zygmunta Łanowskiego.
W adaptacji zamieszczono również fragmenty scenariuszy filmów: „Sonata jesienna” („Autumn Sonata”; tłum. Zygmunt Łanowski), „Szepty i krzyki” („Cries and Whispers”; tłum. Andrzej Asłanowicz), „Sarabanda” („Saraband”; tłum. Tadeusz Szczepański) i „Milczenie” („The Silence”; tłum. Stanisław Hebanowski).
W ilustracji muzycznej spektaklu wykorzystano utwory:
– „Fantazja D minor” Wolfganga Amadeusza Mozarta
– „Preludium a-moll” Fryderyka Chopina
***
Premiera w Warszawie, w Teatrze Powszechnym: 19 marca 2021 r. (pokaz zamknięty, bez udziału widowni, ze względu na lockdown).
Premiera w Bydgoszczy, w Teatrze Polskim: 4 września 2021 r.
***
Koprodukcja: Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie i Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy.

***
Program spektaklu (kliknij na ikonę – pobierz):

***
Licencja na wystawienie utworu została wydana przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Wystawienie w porozumieniu z Josef Weinberger Limited, London za zgodą Ingmar Bergman Foundation.
www.ingmarbergman.se

***
Wsparcie ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

„Twarzą w twarz” to przedstawienie zagrane wybitnie. Świetną, powściągliwą w środkach wyrazu kreację przygotował Piotr Stramowski, grający Tomasza, lekarza Karin i jej fantazmatycznego kochanka (...). Zjawiskowo prezentuje się Małgorzata Witkowska w podwójnej roli pani Wankel/Matki. Z wymagająca postacią Marii znakomicie poradziła sobie Dagmara Mrowiec-Matuszak. Trudno oderwać wzrok od postaci Aleksandry Bożek – to niemy niemal upiór, wyrzut sumienia, obleczona w ludzką formę trauma. Kreacja Karoliny Adamczyk jest jedną z najbardziej poruszających, przemyślanych i dopracowanych ról w polskim teatrze ostatniej dekady. To wszystko składa się na przedstawienie bezkonkurencyjne: przepastne pod względem znaczeń, olśniewające swoją formą, porażające wpisanymi w nie sensami. Finał tego trzygodzinnego seansu Mai Kleczewskiej spina klamrą snute tu narracje, łącząc je we wspólną opowieść – historię o materializującym się niespodziewanie lęku, o dziedziczonej i dziedzicznej traumie, o seksualnym (u)dręczeniu, o potwornej samotności. Ale też o zalążku nadziei na zmianę, o upragnionym spokoju. O ciszy. O momencie, gdy historia zatacza koło, a „ja” staje w końcu przed samym/samą sobą. Twarzą w twarz (Anna Jazgarska, teatralny.pl)
Maja Kleczewska kontynuuje cykl spektakli inspirowanych obrazami filmowymi. Po zachwycającym „Pod presją” inspirowanym filmem Johna Cassavetesa reżyserka wraz z dramaturgiem Łukaszem Chotkowskim przygotowała teatralną wersję „Twarzą w twarz” Ingmara Bergmana. Bydgosko-warszawskie przedstawienie jest skomplikowanym i wielowarstwowym portretem psychologicznym Karin – kobiety zmagającej się z traumatycznymi doświadczeniami z dzieciństwa (w tej roli Karolina Adamczyk). Narratorem widowiska jest sam Bergman, grany przez Juliana Świeżewskiego. (...). Adamczyk sugestywnie buduje postać pozornie poukładanej lekarki – psychiatry, której rzeczywistość rozpada się. Jest w tym trzygodzinnym widowisku, łączącym wątki z kilku filmów Bergmana, wiele teatralnych smaczków. (...) to jeden z najciekawszych spektakli ostatnich miesięcy (Michał Centkowski, „Newsweek Polska”)
Powstało dzieło oryginalne o spójnej fabule, a w swoim duchu iście bergmanowskie. (…). Karin, znakomicie zagrana przez Karolinę Adamczyk, jest psychiatrą, matką dorastającego chłopca i żoną podróżującego gdzieś w interesach męża. Pod wpływem chorej psychicznie pacjentki, osamotnienia oraz traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa lekarka sama przeżywa kryzys i zaczyna redefiniować swoje życie. (…). Piotr Stramowski stworzył bardzo interesującą kreację uwodzicielskiego doktora, marzyciela, powiernika, spełniającego wszelkie życzenia bohaterki. Niestety, była to postać ze snu Karin. W przedstawieniu, obok aktorów Teatru Polskiego w Bydgoszczy (…) występują, aktorzy Teatru Powszechnego w Warszawie (…). Taka obsada zagwarantowała spójność aktorską spektaklu i zrozumienie wizji reżyserskiej (Wojciech Giczkowski, Teatralna Warszawa)
Film Bergmana w swoim czasie nominowany był do Oscara. Spektakl Mai Kleczewskiej, wymyślony do spółki z dramaturgiem Łukaszem Chotkowskim, też jest skazany na poważne nagrody. Karolina Adamczyk natomiast, rodowita bydgoszczanka i była wieloletnia aktorka Teatru Polskiego, już teraz może w garderobie powiesić sobie laurowy wieniec. W „Twarzą w twarz” nie ustępuje bowiem ani na jotę Bergmanowskiej muzie, Liv Ullmann (Jarosław Reszka, „Express Bydgoski”)
Kleczewska klarownie buduje spektakl wielopłaszczyznowy, głęboko przemyślany i przejmujący, sprawnie prowadząc widza przez kolejne jego warstwy. (…). To, że spektakl oddziałuje na widzów nie tylko pogłębioną warstwą intelektualną, ale także niezwykle emocjonalnie, jest w dużej mierze zasługą gry aktorskiej. Ambitne wyzwanie Kleczewska postawiła przed Karoliną Adamczyk. Aktorka przez niemal trzy godziny nie schodziła ze sceny, co więcej, dzięki kamerze widzowie obserwowali w powiększeniu każdy grymas jej twarzy. W tej roli nie było miejsca na żadną fałszywą kwestię czy prywatną minę. Adamczyk wyzwaniu temu sprostała znakomicie. (…). „Twarzą w twarz” opowiada o izolacji emocjonalnej, która powoduje emigrację ku wewnętrznym, mrocznym labiryntom. Kleczewska tworzy starannie skomponowany, chirurgicznie precyzyjny i znakomicie zagrany spektakl, który anektuje widza poprzez wizualizację głęboko ukrytych lęków. Z pełnym okrucieństwem wydobywa je na powierzchnię, każe spektatorom przejrzeć się w ekranie niczym w lustrze, pozwala, by rezonowały w nich słowa włożone w usta dziadka (Michał Jarmicki): „jestem za mały na mój lęk”. To spektakl takiego formatu, na jaki Bydgoszcz czekała od kilku sezonów (Wojciech Jerzy Kieler, teatrologia.pl)
Aktorzy używają minimalnych środków – jak to się kiedyś mawiało. Proszę jednak zobaczyć, co to w tym wypadku znaczy, i – ile pracy włożono w ten „minimalizm”. Wspaniałe role Karoliny Adamczyk, Aleksandry Bożek (od której po prostu nie można oderwać wzroku), wybitny epizod – jeśli w ogóle można tej kategorii użyć – Małgorzaty Witkowskiej w najbardziej poruszającej scenie tego spektaklu (w mojej opinii), czyli we fragmencie Sonaty Jesiennej. Świetni Maria Robaszkiewicz, Julian Świeżewski, czy dotychczas znany z filmów pełnych przemocy – Piotr Stramowski; wszyscy. Ten spektakl to po prostu koronkowa, konsekwentna i logiczna robota reżyserska i aktorski majstersztyk (Rafał Turowski, www.rafalturow.ski, Radio Chillizet)
Kleczewska nie po raz pierwszy udowadnia w porywający sposób, że potrafi szarpać emocjami widowni do bólu. I że ma świetne pomysły na użycie kamery, łącząc teatr z filmem. Ma to duży sens w przypadku tego spektaklu, opartego na wątkach z dzieł Ingmara Bergmana. Psychologiczny dramat rodzinny z rozbudowaną warstwą psychologiczną i licznymi ucieczkami w sferę snu, rozgrywany w realistycznej scenografii, na pierwszym planie ma poruszającą, momentami bardzo naturalistyczną grę całej obsady z Karoliną Adamczyk na czele (Przemysław Gulda, „Gazeta Wyborcza”, „Gulda poleca”)
W spektaklu błyszczy Karolina Adamczyk – Karin w jej wykonaniu to kobieta złożona z tysiąca emocji, poddająca się emocjom, ale też poszukująca wyjścia z zaklętego kręgu mierzenia się z przeszłością. „Twarzą w twarz” to znakomicie zagrany spektakl, nie ma tam niedopracowanych, słabych ról. To niewątpliwie dzieło zespołowe, precyzyjne jak szwajcarski zegarek (Kama Pawlicka, Teatr dla Wszystkich)
W przeciwieństwie do swego filmowego pierwowzoru, Jenny, Liv Ulman delikatnie opalizującej nastrojami, jej sceniczny odpowiednik Karin, Karoliny Adamczyk, stopniuje emocje; ze sceny na scenę gra coraz mocniej, bardziej wyraziście, w pewnym momencie zbliżając się niemal do szaleństwa, by pod koniec, rzucona przez bawiącego się tylko wcześniej jej uczuciami osobistego psychiatry, Tomasa, pogrążyć się w niemej rozpaczy. Tomas, kreowany przez Piotra Stramowskiego jest tu najciekawiej prowadzoną rolą; urokliwy, enigmatyczny, do końca nieprzenikniony. (...). Ta inscenizacja to nie tylko fajerwerk reżyserskich możliwości Kleczewskiej, ale i prezentacja bardzo ciekawego aktorstwa (Anita Nowak, e-teatr)
Karolina Adamczyk, która wciela się w postać lekarki Karin w spektaklu Kleczewskiej, może śmiało konkurować z Liv Ullman. Przez trzy godziny niemal bez przerwy pozostaje na scenie; gra często na dużych, ekranowych zbliżeniach, przechodząc stopniowo kolejne fazy rozpadu osobowości, i ani razu nie szarżuje. Adamczyk zagrała profesjonalny dystans, cyniczną ironię i narastający strach półtonami, drobnymi grymasami (...). Siła „Twarzą w twarz” Kleczewskiej tkwi gdzie indziej: w starej dobrej tradycji ocalania przez sztukę, opowiadania tragicznej historii po to, by zrozumieć, co się nam naprawdę przydarza, gdy przerasta nas realność śmierci. (...) dawno nie widziałam na scenie tak mądrze poprowadzonej refleksji nad medium teatru i nad emocjonalną zaborczością zawodu aktora/reżysera. To tu tkwi dla mnie punkt ciężkości „Twarzą w twarz” (Marta Zdanowska, dwutygodnik.com)
Dla wielbicieli twórczości geniusza kina jest to podróż przez jego filmy, najsłynniejsze motywy, kadry i cytaty. A dla aktorów zmierzenie się na moment z rolami jego aktorów, w tym legendarnej Liv Ullmann (świetna Karolina Adamczyk jako Karin). Zadanie podjęte przez wszystkich realizatorów w swym zamyśle było zaiste karkołomne, ale uczennica Lupy niezwykle starannie swój pomysł przemyślała i przeprowadziła nas sugestywnie przez świat bergmanowskich lęków i obsesji. Rytm, muzyka, światło, scenografia, operowanie rekwizytami, niezwykle zrytmizowana i równa gra całego zespołu aktorskiego działają jak w szwajcarskim zegarku (...). W Powszechnym oglądamy mistrzostwo formy i treści w najlepszym wydaniu. (...). Aktorzy grają na tak wysokich emocjonalnych tonach, że chwilami widzowie wstrzymywali oddech, płakali, nie tracąc – mimo gęstej narracji – ani na chwilę kontaktu z artystami. Wszyscy aktorzy Kleczewskiej grają bardzo naturalnie, wręcz organicznie. Znakomicie panują nad swoim ciałem, nagością, emocjami i dopracowanym do perfekcji gestem (...). Spektakl Kleczewskiej i Chotkowskiego jest przeżyciem zarazem wstrząsającym, jak i oczyszczającym. (...) poruszył mnie do głębi. Trzeba tę inscenizację po prostu zobaczyć (Magda Kuydowicz, Teatr dla Wszystkich)
Podstawą scenariusza „Twarzą w twarz” (…) jest dezintegracja psychiki Jenny Isaksson, w spektaklu występującej pod imieniem Karin – to zarówno imię matki reżysera, jak i wielu postaci tworzących Bergmanowskie uniwersum. Kleczewska i Chotkowski nicują główną linię narracji wtrętami z innych obrazów Szweda (…). Twórcy skupiają się jednak na wydestylowaniu ze scenariuszy powtarzalnych elementów, szkicują mapę punktów wspólnych, czego skutkiem jest zwarta narracja. Reżyserka i dramaturg z wyczuciem operują dramaturgicznymi przezroczami. (…). Podsumowując wymowę spektaklu Kleczewskiej i Chotkowskiego – to opowieść o rozpaczliwym okiełznywaniu lęku za pośrednictwem remedium, jakim bywa fikcja. Nie bez powodu twórcy nadbudowują nad strukturą dzieła metapoziom; ruchami Karin steruje obecny na scenie Bergman, który okazjonalnie wchodzi z bohaterką w dialog. Dla Bergmana kino stanowiło wehikuł autoterapii, medium służące projekcji obsesji i traum. W bohaterkach jego filmów odbijają się zarówno powidoki indywidualnych neuroz, jak i rysy osobowości wycofanej matki (…) czy despotycznego ojca-pastora. (…). Być może przedstawienie „Twarzą w twarz” nie mogłoby powstać w sytuacji innej niż czas pandemii, okres izolacji, który zredefiniował stosunki międzyludzkie i wzmocnił dążenie ku introspekcji, a jednocześnie sprawił, że silniej poszukuje się form wspólnotowości. Jednostki odczuwają rodzaj moralnej „presji” empatycznego zaangażowania we wszystkie palące problemy współczesności, a jednocześnie są świadome niewielkiego wpływu na bieg spraw. Karin znajduje się w podobnym klinczu (Agata Tomasiewicz, miesięcznik „Teatr”)
To filmowo-teatralna podróż przez świat Ingmara Bergmana z fascynującą rolą Karoliny Adamczyk. (...). Karolina Adamczyk stworzyła wielką kreację – na takie role aktorzy czekają latami. Tu nie ma miejsca na tanie środki i choćby cień fałszu. Wszystko musi być w punkt. I tak jest. Adamczyk jest wiarygodna, nie szarżuje, staje się swoją bohaterką i porusza prawdą, która wynika z głębokiego zespolenia z tą wielowymiarową postacią, a na zewnątrz przejawia się w drobnych gestach, drgnieniach ciała i grymasach twarzy. Jednak wszyscy aktorzy mają nie lada wyzwanie – muszą grać jednocześnie teatralnie i filmowo, bo przez cały czas ich poczynania śledzi kamera, która na żywo rejestruje to, co dzieje się w odleglejszych częściach sceny i za nią, pokazuje też zbliżenia na twarze bohaterów. (...). To przeżycie bardzo emocjonalne, w pewnych momentach niemal wstrząsające, ale przy tym też oczyszczające. Teatr psychologiczny na najwyższym poziomie, który w czasach licznych teatralnych eksperymentów stanowi ogromną wartość (Magda Mielke, Teatr dla Wszystkich)
Wspaniała w głównej roli Karolina Adamczyk niemal stopiła się ze swą bohaterką i pozwoliła nam doświadczyć aktorstwa najwyższego ryzyka, w zamian za wielki koszt dającego spełnienie. (...). Nowoczesna inscenizacja podkreśla aktorstwo do głębi psychologiczne, zdawałoby się tradycyjnie teatralne. Twórcy ról stapiają się z granymi postaciami, nie zostawiając między nimi a sobą jakiegokolwiek dystansu. Aktorzy Powszechnego i Polskiego budują swe kreacje czasem z milczenia, z samego trwania, z krótkotrwałych rozbłysków. Są bez wyjątku fantastyczni, ale rolę życia – przynajmniej dotychczas – gra w „Twarzą w twarz” Karolina Adamczyk. Oddycha Karin, żyje Karin, budując studium wewnętrznego rozpadu, pragnienia miłości, doświadczanego w dzieciństwie odrzucenia. Przepraszam za patos, ale budowana przede wszystkim szeptem rola Karoliny Adamczyk to jest jakiś nowy akt całkowity, ofiarujący zamiast teatralnej gry głębokie przeżycie. Tylko aktorka wie, jaką płaci za nią cenę. Do takiego teatru nie wchodzi się bezkarnie (Jacek Wakar, www.jacekwakar.pl)
Nagrody w 3. kategoriach w ramach 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych – Festiwalu Sztuki Aktorskiej (22.04 – 13.05.2023):
➤ Karolina Adamczyk – Pierwsza Nagroda Aktorska za rolę Karin
➤ Maja Kleczewska – Honorowa Nagroda im. Macieja Prusa dla najlepszego reżysera za dwa spektakle: „Twarzą w twarz” oraz „Łaskawe” z Teatru Śląskiego w Katowicach
➤ Andrzej Kłak – Wyróżnienie Jury Festiwalu za rolę Tomasza.