„Martwa natura” to zbiór elegii, które pozwalają nam nie tyle przepracować stratę, ile uświadomić sobie, co niesie ze sobą świadomość braku i nieobecności. Być może świat, który znamy, zaczyna odchodzić w niepamięć, ale stworzenie nowego porządku – społecznego, instytucjonalnego, artystycznego – będzie trudne do przeprowadzenia, jeśli nie będziemy wiedzieć, z kim i z czym musimy się pożegnać.
W czasach pandemii wiele wyobrażeń i przekonań na temat sztuki ulega rozpadowi. Jednak niektóre z nich mogą się umocnić – tak jak przeświadczenie, że sztuka służy nam do budowania więzi i sojuszy, sieci porozumienia i wsparcia. Joseph Beuys – aktywista i niepokorny artysta, nieugięty rzecznik troski o środowisko naturalne – stanowi punkt wyjścia dla wędrówki po tych terytoriach sztuki, które są podejrzewane o właściwości terapeutyczne. Być może nadszedł czas, żeby spróbować zachwiać starymi podziałami między sztuką a społeczeństwem, sztuką a nie-sztuką, sztuką a naturą. Być może sztuka mogłaby pomóc nam zastąpić poprzednie nawyki brakiem przyzwyczajeń i otwartością na zmianę.
***
W spektaklu wykorzystywany jest dym sceniczny.
***
Spektakl zrealizowany przez Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie w ramach projektu „Beuys” dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Partnerzy: Gorki Theater, Sommerblut Kulturfestival e.V. w Kolonii i Theater Freiburg.
***
Twórcy o pracy nad spektaklem:
www.powszechny.com/wypowiedzitwórców
***
Wywiady z artystkami Alice Creischer, Susanne Kriemann oraz Antje Majewski. Rozmowy przeprowadziła reżyserka spektaklu, Agnieszka Jakimiak. Publikacja w wersji PDF
–> kliknij na grafikę poniżej i pobierz:

***
Kompozycja „Martwa natura” Antoniny Nowackiej, zaprezentowana 13 września 2020 r. przed Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie:
www.powszechny.com/kompozycjamartwanatura
„Jak tłumaczyć obrazy martwemu zającowi” – pytał Beuys w swojej głośnej akcji na temat ochrony zwierząt w roku 1965. Dzisiaj jest postacią mitologiczną, odwołuje się do niego brytyjski uczony Stephen Emmott. „Będzie nas na Ziemi dziesięć miliardów” – ogłasza z małej sceny Royal Court w roku 2012. Musi stanąć na deskach teatru i dać się reżyserować przez Katie Mitchell, ponieważ jego apel o ochronę planety nie dociera z sali wykładowej. Postać samego Beuysa pojawia się natomiast w Teatrze Powszechnym, w przedstawieniu Agnieszki Jakimiak. I robi to, co robił artysta: rozmawia z martwym królikiem, namawia do fizycznego obcowania z ziemią i do sadzenia siedmiu tysięcy dębów. Co najmniej, choć lepiej, żeby ich było siedem miliardów – pada ze sceny pełnej wypchanych zwierząt i ptaków. Przedstawienie, jak wszystko w pandemii, ogląda się na ekranie, z którego patrzą na nas szklane oczy zabitych jeleni. Tytułowa „Martwa natura” nie jest tu już umownym określeniem malarskiego tematu, jest procesowym okazaniem w sądzie nad człowiekiem i jego zbrodniczą działalnością. Zwielokrotnione echo jego głosu brzmi po latach przed pomnożoną w sieci teatralną widownią i może ma szansę na większą słyszalność (Anda Rottenberg, „Vogue Polska”)
Beuys miał powiedzieć, że drzewa, tak jak zwierzęta, są pozbawione swych praw. „Chciałbym tym drzewom dać prawa” – tłumaczył. W scenariuszu spektaklu autorstwa Agnieszki Jakimiak i Mateusza Atmana ta myśl Beuysa jest przetwarzana na wiele sposobów. Przede wszystkim natura (choć martwa) zyskuje tu głos. Z jednej strony komunikuje się ona z odbiorcami za pomocą elementów scenografii, symbolicznych rekwizytów, wizualnych emblematów katastrofy. Z drugiej strony dramat przyrody wyrażany jest poprzez choreograficzne gesty aktorów, ich muzyczne elegie oraz osobiste opowieści/wspomnienia z dzieciństwa, przywołujące i gloryfikujące utraconą relację z naturą. (...). W spektaklu można odnaleźć zresztą odniesienia do wielu konkretnych działań performatywnych Beuysa – pojawiają się one jako ironiczne, momentami zabawne trawestacje, wkomponowane w strukturę przedstawienia (…). „Martwa natura” jest więc rytuałem – ceremonią składającą się z szeregu symbolicznych gestów performatywnych, których celem jest wskrzeszenie pamięci o naturze oraz jej roli w życiu człowieka. Swoją kulminację znajdują one w postaci Mszaka, który pełni tu podwójną funkcję – potwierdza czarny scenariusz, spełnienie się klimatycznej apokalipsy, z drugiej strony symbolizuje odrodzenie się przyrody (bez człowieka!). To właśnie w tej finałowej scenie zawiera się krytyczny potencjał spektaklu (Magdalena Fizgał-Janikowska, www.teatralny.pl)
To jeden wielki hymn pożegnalny dla natury, która staje się coraz bardziej martwa. Mateusz Atman i Agnieszka Jakimiak napisali tekst, w którym głęboka ekologiczna wrażliwość przefiltrowana jest przez motywy wybrane z życia i twórczości niemieckiego artysty i aktywisty Josepha Beuysa. Twórczyniom i twórcom skutecznie udaje się zbudować na scenie atmosferę stypy, kontrapunktowaną od czasu do czasu gryzącą ironią. Ogromne wrażenie robią sceny pożegnań z wymierającymi gatunkami zwierząt czy bezlitosna krytyka polskiego umiłowania węgla (Przemysław Gulda, „Gulda poleca”, IG, „Gazeta Wyborcza” – Gdańsk)
Tytułowa „Martwa natura” nie nawiązuje, jak mogłoby się wydawać, do gatunku malarskiego. Jest to hipnotyzująca, zbliżona właśnie do performance’u ceremonia pożegnania z naturą, która umarła. W czasie jej trwania poznamy 6 historii, które podsumowują nasze zaangażowanie w ratowanie planety, i wysłuchamy pieśni, szczególnie zwracających uwagę na pozornie nic nieznaczące elementy krajobrazu. Poza niemieckim artystą, żyjącym myślą o posadzeniu siedmiu tysięcy drzew, spotykamy w tym przedstawieniu siebie samych (...). Spektakl zachęca do działania i obcowania z naturą. Przybliża nam również postać Beuysa i jego myśl artystyczną (Wiktoria Kolinko, Młoda Redakcja, www.fwpn.org.pl)
Spektakl Agnieszki Jakimiak to bardzo piękny i smutny utwór o tym, że w pędzie za nowoczesnością i pragnieniem posiadania zaprzepaściliśmy największą wartość tego świata (Agnieszka Małgorzata Adamska, blog Rude Girl)