Wyobraźmy sobie przyszłość. Wyobraźmy sobie, że możliwe są najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Wyobraźmy sobie niewyobrażalne.
Na przykład: Kościół katolicki w Polsce zniknął. Nie ma już lekcji religii w szkołach, ani pomników polskiego papieża w przestrzeni publicznej. Na plebaniach mieszkają uchodźcy, a kościoły zmieniły się w sale koncertowe (albo supermarkety?). Prawa człowieka stoją ponad interesami wyznawców jednej religii. Polak już nie musi być katolikiem, żeby prawdziwie być Polakiem. Z polskiego języka znika słowo „konkordat”. I tak dalej, i tak dalej. Jak do tego doszło i jakie są konsekwencje tego przełomu? Czy Kościół zniknął również z naszych głów?
Wyobraźmy sobie, że już tam jesteśmy. W przyszłości. Że robimy ją właśnie teraz, tutaj. Wspólnie projektujemy alternatywne modele społeczeństwa, kultury i polityki. Gdzie są granice naszej wyobraźni? Co ją powstrzymuje? Co nie pozwala jej być radykalną? Co nie pozwala ziścić się utopii?
Roza Sarkisian to ceniona ukraińska reżyserka teatralna, uznawana za najoryginalniejszą i najbardziej przewrotną twórczynię teatralną Ukrainy. Więcej informacji o artystce – tutaj.
***
Spektakl dla widzów od 18. roku życia.
Zawiera sceny odnoszące się do tematyki religijnej, które pomimo ich satyrycznego charakteru mogą być uznane za kontrowersyjne.
***
W spektaklu wykorzystywane są efekt stroboskopowy (światło pulsujące z dużą częstotliwością) oraz dym sceniczny. Osoby wrażliwe na ten rodzaj efektów prosimy o zachowanie szczególnej ostrożności.
***
Spektakl jest częścią europejskiego projektu „Face to Faith” organizowanego dzięki wsparciu z programu „Kreatywna Europa”.

To przedstawienie to bardzo inteligentna satyra, bezlitosna kpina z tego, co złe w Kościele katolickim. Groteskowa i złośliwa, ale nie pogardliwa, ostra, momentami nawet bardzo, ale nieprzekraczająca granic dobrego smaku (...). Spektakl jest jednak nie tylko ideowym manifestem, jest także intrygującą, nietypową propozycją sceniczną. Twórczynie i twórcy mieli ciekawy pomysł na przeniesienie do teatru konwencji audycji radiowej – na scenie staje studio realizacyjne, a część audycji tytułowego Radia Mariia zyskuje na dodatek ilustrację w postaci scen odgrywanych przez Oksanę Czerkaszynę i Oskara Stoczyńskiego (Przemysław Gulda, WP Książki)
Reżyserką spektaklu jest Roza Sarkisian, zaproszona do Teatru Powszechnego w ramach międzynarodowego projektu Face to Faith. Uznawana za jedną z najciekawszych ukraińskich reżyserek z dystansu patrzy na polskie podwórko. Z tej pozycji prościej jej wyobrażać sobie alternatywne scenariusze. Dzięki temu tworzy spektakl, który jest ćwiczeniem z radykalnej wyobraźni, ale stawia też pytanie o sam teatr i jego rolę. Możemy w nim snuć marzenia (...), wymyślać nowe wspólnoty i pokazywać je na scenie, zmieniać niematerialne wyobrażenia w coś prawdziwego i namacalnego. To założenie prowokuje twórców do ciekawego eksperymentu myślowego, snucia domysłów z serii „co by było, gdyby” (Katarzyna Niedurny, „Gazeta Wyborcza”)
Spektakl, który jest pastiszem formy futurystycznej u większości widzów wywołuje śmiech, choć powód do powstania przedstawienia jest przecież smutny: to moralny upadek hierarchii kościelnej. No ale jeśli oni nie traktują sprawy poważnie, to dlaczego my mamy płakać? – sugerują twórcy i widzowie to podchwytują. (...). Lekceważenie takich głosów, spektakli, filmów czy realizacji plastycznych eksponujących realne problemy, którymi żyje polskie społeczeństwo – to jeden z elementów „patiomkinowskiej wioski” budowanej przez obecną władzę (Jacek Cieślak, „Rzeczpospolita”)
Roza Sarkisian ukazuje obraz interesownej, dzielącej ludzi instytucji, którą karma w kraju papieża dotknęła szybciej, niż ktokolwiek się tego spodziewał. Przypomina, że biskupi są autorytetem moralnym dla ledwie 2 proc. społeczeństwa (...). Martyrologii Kościoła przeciwstawia komizm, kontrapunktując nim poważne refleksje o katolickiej opresji, determinującej nasze codzienne zachowania. (...). ten bezkompromisowy spektakl, w którym interesowna nienawiść zostaje zdemaskowana i odrzucona, przynosi sporo ożywczych momentów. I przemyślane pytania o sens krwawej rewolucji. Podsuwane tu odpowiedzi są radykalne, ale kiedy w tak wielu domach bożych zadomowiła się niechęć względem drugiego człowieka, trudno o dyplomację (Dawid Dudko, Onet)
Spektakl „Radio Mariia”, wyreżyserowany przez Rozę Sarkisian z Ukrainy, dotyka bardzo aktualnego tematu wiarygodności i roli Kościoła katolickiego w Polsce na przestrzeni ostatnich lat. (...). Jednym z „aktorów” jest ekran, na którym wyświetlane są wywiady z obywatelami i fragmenty wiadomości. Groteskowo przedstawiono upadek polskiego katolicyzmu podczas meczu piłki nożnej pomiędzy Polską a Kościołem katolickim. Przedstawienie w Powszechnym jest satyrą, niezwykle inteligentną i celną, punktującą słabe strony Kościoła katolickiego w Polsce. Daje widzom pole do uruchomienia wyobraźni i zadania pytania – co by było, gdyby zdarzyło się to, co widzimy na scenie. Wpisuje się także w dyskusję o roli teatru Anno Domini 2022 (Kama Pawlicka, Teatr dla Wszystkich)
Może warto wyjaśnić kilka nieporozumień związanych z tym spektaklem. Otóż „Radio Mariia” nikogo ani niczego nie obraża (...). A najlepszym momentem spektaklu wydały mi się wypowiedzi ekspertki, w moim przebiegu socjolożki – p. Elżbiety Korolczuk, podsumowującej wraz z dziennikarzami radia, Oksaną Czerkaszyną i Oskarem Stoczyńskim, 15-lecie obalenia Kościoła w Polsce (Rafał Turowski, Radio Chillizet, www.rafalturow.ski)
Twórczynie spektaklu proponują widzom prosty eksperyment myślowy. Jest rok 2037, w radiowym studiu trwa jubileuszowa audycja z okazji 15. rocznicy upadku Kościoła katolickiego. Skromnie zainscenizowane, rozpisane na trzy postaci przedstawienie w reżyserii Rozy Sarkisian jest czymś pomiędzy manifestem, zjadliwą satyrą i narodową terapią grupową. Są w tym spektaklu sceny świetne, jak rozmowa prowadzących audycję – Oskara Stoczyńskiego i Oksany Czerkaszyny – o zmaganiach z opresyjną katolicką moralnością czy uliczna sonda okolicznościowa. (…). To spektakl radykalnie polityczny, choć pozbawiony agresywnej retoryki. Oparty na prostym pomyśle, ale zajmujący. Dowcipny, choć w gruncie rzeczy gorzki, bo pokazujący, jak daleko nam jeszcze w Polsce do normalności (Michał Centkowski, „Newsweek Polska”)
Spektakl Rozy Sarkisian wpisuje się w długą tradycję społecznych i politycznych utopii – szlachetnych w sferze pobudek, ale trudnych do zrealizowania w praktyce. Jaki jest zatem cel teatralnej zabawy tymi bajkowymi opowieściami? W jakim celu karmi się odbiorcę perspektywą świata, w którym znikają wprawdzie jedne opresje i nierówności, ale tworzone są nowe? Czy „Radio Mariia” jest rodzajem artystycznej terapii kierowanej do tych, którzy nie akceptują roli, jaką pełni Kościół w obecnej Polsce? Spektakl sprawia, że wychodzą z teatru z budującym przekonaniem posiadania sojuszników, wiedząc, że wielu ludzi myśli podobnie. (...). Czy wizja Sarkisian jest realna? Oczywiście, że nie! Naiwna? Jak najbardziej! Odległa? Nie o piętnaście lat, a o lata świetlne. Ale jest także urzekająca w sposobie, w jakim pobudza wyobraźnię i wiarę (Julia Sarzyńska, „Czas Kultury”)
„Radio Mariia” 13 stycznia wydało mi się ostrą satyrą polityczną na hegemonię instytucji Kościoła, dyskryminującego, obłudnego, bogatego, okrutnego, niemiłosiernego opresora, działającego w sojuszu z totalitarnym dyktatem polskiego państwa. Formalnie przedstawienie wydało mi się politycznym „plakatem scenicznym”, gatunkiem rodem z międzywojnia – dynamicznym widowiskiem opartym na aktorskiej „ciałowości” i kolażowym scenariuszu, clownadzie pomieszanej z tonem serio, wykorzystującym typowe dla konwencji awangardowego teatru politycznego filmowe techniki dokumentalne, charakterystyczne rekwizyty, jak chociażby głośniki, wprowadzającym na scenę aktorską prywatność (...), żeby w minimalistycznej scenografii nawiązywać stały, bezpośredni kontakt z publicznością. W dekoracji, na którą składały się stół z mikrofonami, para krzeseł, głośniki, kamera i ekrany filmowe, rozegrała się przed moimi oczami uchronia, czyli rodzaj osadzonej w świecie alternatywnym utopii, w której bardziej niż miejsce ważny jest czas. Spektakl zatem przenosi nas w rok 2037, w czas obchodów piętnastolecia upadku katolicyzmu i Kościoła w Polsce, transmitowanych przez wolne Radio Mariia za sprawą „dziennikarzy”, Oksany Czerkaszyny i Oskara Stoczyńskiego. Szczątki katolicyzmu istnieją gdzieś jednak w konspiracyjnych przetrwalnikowych formach (...). W tym performatywnym geście „what if” spektaklu „Radio Mariia” zawiera się przeświadczenie o sprawczych możliwościach podmiotu i wspólnoty, mobilizujące w czasie beznadziei do działania. Spektakl o upadku katolicyzmu we współczesnym świecie, gdy Ukraina mogłaby powiedzieć, że „Bóg umarł”, projektuje zatem nadzieję, nie tyle naiwną, ile procesualną, w zwycięstwo wiary w pokojowe, choć nabrzmiałe konfliktami światopoglądowymi i politycznymi, współistnienie (prof. Krystyna Duniec, „Didaskalia”)
W wyobraźni wszystko jest możliwe. Na przykład Polska bez Kościoła katolickiego. Takie ćwiczenie proponuje w najnowszym spektaklu warszawskiego Teatru Powszechnego ukraińska artystka Roza Sarkisian. Jest rok 2037, w Radio Mariia obchodzona jest rocznica zniesienia Kościoła katolickiego w Polsce. Bo w 2022 roku nastąpiła rewolucja i Kej Kej został obalony. Jak niegdyś komuna. Wraz z aktorami Powszechnego, Oksaną Czerkaszyną i Oskarem Stoczyńskim oraz współtworzącymi spektakl aktywistkami, uczestniczymy w audycji radiowej na żywo, z której dowiadujemy się, jak można się odnaleźć w takiej niesłychanej sytuacji. (...). W obecnym dyskursie brakuje rozmów o wspólnotowości i pojęciu obywatelstwa. O ile bogatsza byłaby sfera publiczna, gdyby zawierała więcej rozmów o świecie, jakiego pragniemy? Z tej perspektywy uwidacznia się, jak ubogi jest świat bez utopii i marzeń. Tym bardziej – ten spektakl jest po prostu na wagę złota i pokazuje po raz kolejny, jak bezcennym miejscem jest dziś Teatr Powszechny, który pod dyrekcją Pawła Łysaka stał się forum dla wielu tematów słabo obecnych w przestrzeni publicznej. (...). Najnowszy spektakl Powszechnego uświadamia, że można opowiedzieć świat po swojemu, za pomocą wybranych przez siebie pojęć i marzeń, z nieskrępowaną swobodą czy wręcz swadą. Tak to jest z realistami, że żądają niemożliwego i chyba już pora, by niemożliwe w końcu nadeszło. Może nawet w przyszłości, dzięki tej przemianie, możliwy będzie dialog na równych warunkach, obywateli katolików i niekatolików, w atmosferze fajnej i inkluzywnej zabawy. Bez wyroków dla artystów (Joanna Miksa, „Liberte!”)
Prawdopodobnie spektakl „Radio Mariia” musiał powstać – i to właśnie w tym miejscu, Teatrze Powszechnym w Warszawie. Spektakl o radośnie obchodzonej 15 rocznicy upadku Kościoła katolickiego w Polsce. To przecież tutaj zaledwie przed kilku laty Oliver Firljić przedstawił swoją „Klątwę” (2017), spektakl inspirowany tragedią Stanisława Wyspiańskiego, będący manifestacją niezgody na trwającą wciąż opresję, której doznają Polacy, w szczególności Polki, pod okupacją Kościoła katolickiego. (...). Jesteśmy w przyszłości, jest rok 2037 i właśnie trwają radosne obchody 15. rocznicy szczęśliwego upadku Kościoła katolickiego w Polsce. Z tej okazji odbywają się różne imprezy, m.in. rekonstrukcyjne, przywołujące czasy upadku Kościoła i jego przegrane bitwy, na wzór i podobieństwo ulubionych polskich zabaw po transformacji ustrojowej 1989 roku. (...). Na antenie Radia Marii (zbieżność nazwy z radiem ojca Dyrektora nieprzypadkowa), przekształconego w rozgłośnię-świecką fortecę triumfującą nad upadłym Kościołem, trwa właśnie audycja wspomnieniowa, podczas której przewijają się rozmaite wypowiedzi, nad którymi panują prowadzący Oksana Czerkaszyna i Oskar Stoczyński, wcielający się w mecz rekonstrukcyjny Kościoła (Oskar) i Polski (Oksana), która ostatecznie ten pierwszy obala. Zrobione to jest dość zabawnie, choć chwilami drapieżnie (...). To nie jest prawdziwy koniec Kościoła katolickiego w Polsce ani nawet tej jego części, która tak ciąży kamieniem na polityce, zwłaszcza w sprawach kobiet, rodziny, edukacji, wolności. To jedynie fantazja teatralna. Choć, kto wie, może to próba generalna albo samospełniająca się przepowiednia? (Tomasz Miłkowski, AICT – sekcja polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych)
Krakowskie „Dziady” (…) to spektakl skupiony wokół słów: „Ciemności kryją ziemię i lud we śnie leży”. Tak jak „Klątwa” jest prowokacją, rzuconym w twarz widzów pytaniem: obudzą się? Tylko jaka pobudka satysfakcjonowałaby twórców? Najsilniejszej, przynajmniej ideowo, odpowiedzi udzieliła Roza Sarkisian w spektaklu „Radio Mariia”. To wizja Polski bez Kościoła. Hierarchów pogrążyła ich własna pycha, której dodatkowo udręczone przez kryzys ekonomiczny społeczeństwo już nie mogło dłużej znieść. W 2037 r. kraj świętuje 15-lecie prawdziwej świeckości, co relacjonuje w swoich audycjach odzyskane Radio Maryja (Aneta Kyzioł, „Polityka”)
Spekulatywna i prospektywna narracja „Radia Mariia” proponuje serię obrazów tworzących allotopijną mapę na kształt „kroniki nieznanego świata”. Jesteśmy widzkami i słuchaczkami okolicznościowej audycji radiowej omawiającej źródła, przebieg i reperkusje obalenia Kościoła katolickiego piętnaście lat wcześniej. Światotwórstwo odbywa się tutaj nie w perspektywie marzenia o rzeczywistości pozbawionej najmniejszej skazy, lecz w obrębie beztroskiej fantazji o rzeczywistości, w której zdaniem twórczyń wielu osobom byłoby łatwiej żyć („Nie tworzymy doskonałego świata, tworzymy świat lepszy” – mówi Oksana Czerkaszyna jako prezenterka radiowa). Narracja spektaklu nie wypełnia więc znamion utopii, proponuje natomiast świat radykalnie inny (allotopia to „miejsce inne, różne, obce, odmienne”) (Marcelina Obarska, miesięcznik „Dialog”)