„Jak wspaniałą rzeczą jest komisariat policji! To miejsce, gdzie mam randkę z państwem…” – ironizowała Nadieżda Mandelsztam. A kiedy wy ostatnio gościliście w komisariacie? Czy zgodzicie się, że od pewnego czasu rola policji w naszym życiu znacząco wzrosła? Czy jesteście spokojni o to, że i po waszej gwałtownej śmierci odpowiednie organy zajmą się dopilnowaniem wszystkiego?
W grudniu 1969 roku włoski anarchista Giuseppe Pinelli został aresztowany w związku z zamachem bombowym. Przez trzy dni był przesłuchiwany przez policję, a następnie wyrzucono go z okna, z czwartego piętra komisariatu, po czym stwierdzono, że przyznał się do stawianych mu zarzutów i popełnił samobójstwo.
W kontekście tych wydarzeń swoją sztukę napisał Dario Fo, włoski dramatopisarz, aktor i scenarzysta filmowy, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1997 roku. „Przypadkowa śmierć anarchisty” to komedia o policji, opowiada o funkcjonariuszach, którzy podczas śledztwa i przesłuchania aktywistów „zanadto przedobrzyli”, a potem zrobili wszystko, aby zatuszować ślady i uniknąć odpowiedzialności.
Dario Fo słynął z teatru zaangażowanego społecznie i obywatelskiego nieposłuszeństwa. Dramaturgię swoich spektakli opierał na środkach teatralnych komedii dell’arte oraz tradycji teatru ludowego, z jego dosadnym humorem, skeczami komentującymi lokalną sytuację oraz improwizowanymi scenkami. Jego sztuki wielokrotnie zmagały się z atakami radykalnych grup, włoskiej mafii oraz cenzurą Kościoła katolickiego.
Michał Zadara wraz z zespołem na kanwie sztuki Fo buduje komiczną opowieść o zderzeniu jednostki z systemem biurokracji i opresji. „Przypadkowa śmierć anarchisty” nie jest jednak spektaklem dokumentalnym czy interwencją artystyczną w konkretnej sprawie – to obraz rzeczywistości w momencie przejściowym, w stanie pomiędzy schyłkiem groteskowego systemu a niewiadomą przyszłością, wypatrywaną z nadzieją. Śmiech w teatrze wykorzystywany jest tu jako środek prewencji i przymusu niebezpośredniego – jako najsilniejsza broń przeciw powadze przemocy i władzy.
***
W spektaklu wykorzystywany jest dym sceniczny.
***
Program spektaklu (kilknij na ikonę poniżej i pobierz plik PDF):

Zobaczcie koniecznie „Przypadkową śmierć anarchisty/anarchistki” w reż. Michała Zadary z absolutnie zjawiskową Barbarą Wysocką! Sztukę Dario Fo o śmierci anarchisty wyrzuconego przez okno, podczas przesłuchania na komisarcie, Zadara przenosi do współczesnej Polski. Upadający reżim kontra wariatka, która wciela się w różne postaci i prowadzi z pozoru operetkowe dochodzenie w sprawie śmierci anarchistki. Reżyser zmienia płeć ofiary. W Polsce zmiana zaczęła się od kobiet i to one były szarpane na ulicach, i przesłuchiwane na komisariatach. I to one napędziły ruch w ostatnich wyborach. Dużo jest śmiechu w tym spektaklu, bo komiczne jest, kiedy policjanci próbują się wybielać, łykają idiotyczne hipotezy podsuwane przez Wariatkę prowadzącą dochodzenie. Ale pod tym komicznym kostiumem kryje się analiza sytuacji przejścia, w której się znaleźliśmy. Będziemy z pewnością świadkami żenujących publicznych spektakli, w których politycy z ustępującego obozu będą się tłumaczyć, zasłaniać, wybielać. Miejmy nadzieję, że znajdą się Wariaci, którzy skutecznie obnażą kłamstwo. Dario Fo wraz z żoną zaangażowani byli politycznie i społecznie. Antysystemowi, zwolennicy nieposłuszeństwa obywatelskiego, swoją sztuką i życiem potwierdzali etyczne wybory. Sztuka inspirowana jest prawdziwym wydarzeniem. Świetny wybór tekstu na czas, w którym się znaleźliśmy. Barbara Wysocka to artystyczny fenomen. Wspaniała aktorka, reżyserka teatralna i operowa. W jakimś sensie gra siebie. W każdej roli błyskotliwa. Do tego potrzebne jest szaleństwo. No i uwaga, na scenie pojawia się Dominika Wielowieyska. Prasa ma moc! Wszyscy aktorzy świetni (Katarzyna Janowska, FB, Onet Kultura, „Newsweek Polska”)
Dostajemy bardzo odświeżające przedstawienie, które pozwala nam swobodnie śmiać się z wydarzeń, które jeszcze niedawno były naszą rzeczywistością. Gdyby Zadara swój spektakl pokazał rok wcześniej (a ten temat chodził za nim już od kilku lat), ten śmiech byłby gorzki. Dziś, gdy jak bohaterowie tej włoskiej komedii jesteśmy „w momencie przejściowym, w stanie pomiędzy schyłkiem groteskowego systemu a niewiadomą przyszłością”, aktorzy spotykają się z widzami sceny przy Zamoyskiego oddychając pełną piersią. I tą lekkość czuć w przedstawieniu. (...). Zespół Powszechnego znakomicie się w tej konwencji odnajduje. Spektakl trzyma tempo, zdania są wypowiadane w punkt, każdy ruch wykonywany jest w odpowiednim momencie. Pisząc „zespół” mam na myśli nie tylko fantastycznych aktorów, ale także techników, których Zadara nie ukrywa za kulisami (Paulina Sygnatowicz, Teatr dla Wszystkich)
„Przypadkowa śmierć anarchisty/anarchistki” w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Bardzo warto. Twórcy przedstawienia, reżyser Michał Zadara i cała ekipa aktorska, sporo zaryzykowali. Przenieśli farsę Dario Fo w polskie realia, tworząc właśnie farsowe przedstawienie o tym, jak policja zabiła w komisariacie tytułową anarchistkę. A my, widzki i widzowie, mamy wciąż w ciałach i głowach przemoc odchodzącego reżimu. Niemała część z nas doznała traum, jako zbiorowość będziemy ów stan zagrożenia i prób upadlania nas przepracowywać przez lata. Tu więc mrok przemocy i dyskryminacji, a tu farsa – ryzykowne zestawienie. Ale to farsa umiejętnie podszyta tym mrokiem i w efekcie uwalniająca. (...). Niewiele by się z tego udało, gdyby nie aktorstwo. Jak wiadomo, trudno jest wystawić farsę tak, by była śmieszna. A to przedstawienie jest pod tym względem świetne, ekipa aktorska trzyma rytm, puenty, umiejętnie rozgrywa gagi. Wyzwalający wieczór (Marek Beylin, publicysta „Gazety Wyborczej”)
Jak ktoś nie ma dość polityki (ja na pewno nie), to idźcie koniecznie do Teatru Powszechnego w Warszawie na „Przypadkową śmierć anarchistki”. To sztuka Dario Fo – laureata nagrody Nobla – ale wydaje się jakby to pisał współczesny Polak. Bo i realia przeniesione do Polski. Wszystko aktualne jakbyśmy patrzyli na świat, który znamy (granatnik na pierwszym zdjęciu – z pewnością nawet Fo by tego nie wymyślił) i który z pewnością nastąpi niedługo. Już widzę te tłumaczenia na komisjach śledczych. No i jest niespodzianka Dominika Wielowieyska. Nic więcej nie zdradzę! Wspaniały spektakl i wspaniali aktorzy (Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN 24)
Przedstawienie kręci się wokół kłamstwa, opowiada bowiem o policjantach, którzy po feralnym wyrzuceniu przez okno przesłuchiwanej anarchistki starają się nieudolnie zatuszować sprawę. Zmiana płci głównego bohatera to ukłon, żeby górnolotnie nie nazywać tego hołdem wobec Strajku Kobiet i wszystkich aktywistek, które podczas Marszów Niepodległości, czy protestów związanych z obroną konstytucji były częstokroć aresztowane i przesłuchiwane w komisariatach. Któż nie pamięta młodszego aspiranta Kulsona? Na szczęście nie doczekaliśmy się polskiej Mahsy Amini i oby nigdy nie miało to miejsca. Teatralne śledztwo przeprowadza podająca się za prokuratora Wariatka, także anarchistka, która zatrzymana w innej sprawie wykorzystuje obecność na komendzie i w przebraniu wkracza do akcji. W tej roli wspaniale odnalazła się Barbara Wysocka, która zawładnęła sceną i rozstawiała po kątach zdezorientowanych funkcjonariuszy. Skorzystała z pozoru władzy i ze śmiertelną powagą wygłaszała kolejne teksty o „ataku psychozy”, zwiększając tym samym poziom absurdu i komizmu. Na scenie partnerują jej umundurowani policjanci, którzy wylewają z siebie morze głupoty, bawiąc się konwencją i doprowadzając do serdecznego śmiechu publiczność. (…). Michał Zadara odważnie przerobił oryginalny tekst, dzięki czemu zyskał on na aktualności i daje się łatwo czytać między wierszami. Przynajmniej do czasu, gdy opisywane wydarzenia zatrą się w pamięci wraz z odejściem poprzedniej władzy. Aktorzy Teatru Powszechnego udowodnili, że sprostają każdemu wyzwaniu aktorskiemu, nawet komedii, która dotąd nie za często gościła przy Zamoyskiego. Wydaje się, że jeśli tylko będą mogli wsadzić kij w mrowisko wystawią i operę. „Przypadkowa śmierć anarchisty” przede wszystkim jednak bawi i po to została zrealizowana. Inteligentny humor, ocierający się niekiedy o farsę, szybkie tempo, cięte riposty i sytuacyjny dowcip, zaskakująca miejscami scenografia – wszystko to sprawia, że spektakl ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Tym większą, że żarty, które jeszcze rok temu mogłyby gorzko wybrzmiewać ze sceny, dziś są jakby radośniejsze (Marek Zajdler, Nasz Teatr)
Co nie zdarza się zbyt często na tej scenie, ta realizacja to z założenia komedia. Która zresztą okazała się rzeczywiście bardzo śmieszna. Na dodatek mocno już niestety niedzisiejszy tekst Fo zyskał bardzo aktualną oprawę, pełną odniesień i aluzji do współczesności – te ostatnie bardzo rezonują i podobają się publiczności. (…). Główną rolę w spektaklu Zadary gra Barbara Wysocka – jej bohaterka jest, jak sama mówi, wariatką, a więc wszystko, co robi, niezależnie od tego, jak bardzo jest absurdalne i szalone, robi ze śmiertelnie poważną, a nawet zaciętą miną. A ta pasuje Wysockiej bardzo dobrze i pozwala skutecznie prowadzić publiczność przez kolejne policyjne gabinety. Znakomicie radzą sobie też wszyscy teatralni „policjanci” – to właśnie dzięki ich energii i celowym scenicznym wygłupom, często na krawędzi farsy, ten spektakl ma świetne tempo i naprawdę mocno bawi. (…). Niemal każda scena w ich wykonaniu, każda rozmowa, ujawniająca brak rozsądku, a czasem wręcz zwykłą głupotę, każde kłamstwo, każde fałszowanie zeznań, zmienianie wcześniejszych wersji, każdy akt rozpaczliwej, karykaturalnej agresji, nabiera bardzo mocnego wydźwięku. Bo przecież to wszystko robią na scenie faceci w mundurach polskiej policji. (…). Nowy spektakl Zadary bardzo broni się swoim aktualnym wymiarem. Jego urok może oczywiście blednąć z czasem, wraz z przemijaniem wspomnień po rządach PiS-u, ale policja zawsze pozostaje policją – żarty z jej ślepego podporządkowania władzy i błędów, które pojawiają się w wyniku jej działalności pozostaną nieśmiertelne. Zupełnie, niestety, inaczej niż ludzie, którzy na skutek tych błędów giną (Przemysław Gulda, WP Książki, książki.wp.pl)
„Przypadkowa śmierć anarchisty/anarchistki”, pozornie lekki spektakl Michała Zadary w Teatrze Powszechnym w Warszawie, uświadomił mi, w jak trudnym momencie jako społeczeństwo się znaleźliśmy. (…). Na biurku mało rozgarniętego policjanta (cały zespół aktorski świetny) Wariatka znajduje protokoły z przesłuchania anarchistki. Wraca na komisariat jako prokuratorka i za sprawą operetkowego śledztwa obnaża brutalność ustępującego reżimu. W tej roli zjawiskowa Barbara Wysocka, w szaleńczym tempie zmieniająca tożsamości. Jest dużo śmiechu, bo zabawni są funkcjonariusze próbujący zatuszować swój udział w przesłuchaniu zakończonym śmiercią. Łykają absurdalne hipotezy suflowane im przez Wariatkę. Jak choćby tę, że anarchistka miała na nogach trzy buty. Okazuje się, że policjanci nie po raz pierwszy dociskali przesłuchiwanych trochę za mocno. Ot, niewdzięczna praca dla reżimu. Zadara tekstem Fo idealnie trafia w nasz czas. Na scenie politycznej obserwujemy historie godne farsy. (…). Błyskotliwy spektakl Zadary to zarazem oświetlenie momentu przejścia, w którym jesteśmy. Rozliczenia z odpowiedzialności za łamanie prawa („Odpowiedzialność” to tytuł spektaklu Zadary o wydarzeniach na granicy polsko-białoruskiej) nie mogą przysłonić szansy na stworzenie nowoczesnych, demokratycznych instytucji (Katarzyna Janowska, „Newsweek Polska”)