„Jedna płeć jest od drugiej różna, lecz w istocie mieszają się ze sobą. W każdej ludzkiej istocie zachodzi chwiejność miedzy jedna płcią a drugą i często tylko strój pozwala zachować pozór męski bądź niewieści, a pod spodem kryje się coś wręcz przeciwnego niż na wierzchu” (Virginia Woolf, „Orlando”).
Mimo to, w roku 2022 politycy nadal próbują przemocą usunąć z pola widzenia osoby nieprzystające do norm: na pięć miesięcy przed inwazją na Ukrainę Władimir Putin twierdził, że transpłciowość to „prawie zbrodnia przeciwko ludzkości”, na Węgrzech obowiązuje zakaz „homoseksualnej propagandy”, a w Polsce – „strefy wolne od LGBT”.
Czy jednak podobne próby mogą się powieść? Spektakl, którego punktami wyjścia są powieść „Orlando” z 1928 roku oraz film na jej podstawie z 1992 roku, próbuje zmierzyć się z zakłopotaniem, niechęcią i nienawiścią wobec inności. W podróży przez wieki, życiorysy, a także doświadczenia zaproszonych do projektu artystów cispłciowych oraz określających się jako osoby trans- i niebinarne, pytamy: czy naprawdę bycie inną/innym jest tak rzadkie, jak nam się wydaje? A może każda z nas jest w jakiś sposób inna? Czy innością nie jest każda transformacja i przemiana, jaką przechodzimy w życiu?
Czy na pewno wiesz kim jesteś? Czy binarne podziały są odpowiedzią na dzisiejsze zagrożenia? A może w inności kryje się obietnica zabawy, rewolucji oraz… nowego, lepszego porządku i świata?
***
Spektakl dedykowany Joannie Wichowskiej.
***
Orlando to umiłowanie przemiany.
Orlando to wartość, o którą trzeba dbać.
'To' Orlando.
Orlando to przybieranie różnych płci przy byciu cały czas tą samą osobą.
Orlando to przeżywanie tajemnicy przemiany – i traktowanie tej przemiany jako źródła wiedzy.
Orlando to myślenie o narodzinach nowego umysłu przy pomocy starych myśli, a potem wspominanie myśli, których już nie ma.
Orlando to akceptacja utraty części siebie i gotowość na uzyskanie nowej.
Orlando to ciekawość świata.
Orlando to jednocześnie samotność wśród ludzi i znalezienie pośród nich zrozumienia.
Orlando jest wchodzeniem w nowy stan skupienia, bez znajomości praw, według których działa ten stan.
Orlando to przechodzenie na drugą stronę własnego odbicia.
Co zostaje w człowieku po przemianie takie samo?
tekst: Filipka Rutkowska
***
Spektakl rekomendowany dla widzów od 15. roku życia.
***
Transonat nad spektaklem objęła Fundacja Trans-Fuzja.

Niezwykła powieść sprzed stu lat stała się pretekstem do opowiedzenia współczesnej historii o końcu binarnego świata. To zarazem udany spektakl, jak i ważny fakt społeczny: oddanie głosu i miejsca na scenie osobom spoza heteronormy, które bardzo otwarcie opowiadają o swoich przeżyciach i emocjach. Mówią o PRL-owskiej przeszłości, o dniu dzisiejszym i o jutrze, kiedy już nikt nie będzie się śmiał z queeru. Błońska zbudowała dla tej historii ciekawą ramę formalną, na pograniczu teatru, sztuk wizualnych, techno party, wykładu, performance’u, reportażu i terapii (Przemysław Gulda, Gulda Poleca, WP Książki, „Gazeta Wyborcza”)
Teatr pod dyrekcją Pawła Łysaka po raz kolejny udowadnia, że motto zaczerpnięte od patrona instytucji Zygmunta Hübnera „teatr, który się wtrąca”, jest jak najbardziej aktualne. Tym razem dotykamy przestrzeni związanych z płcią, ciałem, tożsamością, autoidentyfikacją, językiem i społecznym „okiem”, które określa, nazywa, pozycjonuje, dyscyplinuje, a czasami karze. (...). Do spektaklu Agnieszki Błońskiej „wprowadzają nas” ciała. To z nimi obcujemy, zanim sztuka na dobre się zacznie. Elementy imitujące ludzkie członki, wyabstrahowane, zaczerpnięte z dziecięcych zabaw (części lalki), z obszarów ekspozycyjnych, czy nawet z Wyspy Wielkanocnej – głowa Moai, to przestrzeń w której bezskutecznie (?) meandruje Katarzyna Kozyra. Współtwórczyni scenografii i kostiumów; artystka, znana z prac bardzo ściśle łączących się z cielesnością, zdrowiem, wyglądem i witalnością (...). Niemalże przez cały czas trwania spektaklu, towarzyszy nam muzyka klubowa (Karolina Kędziora vel Wyrodna za konsoletą). Pauza następuje, gdy Lulla jest gotowa do występu. Razem z Arkadiuszem Brylskim (czułym opiekunem i pomocnikiem podczas zakładania scenicznych atrybutów), wykonują utwór „Już nigdy”, Jerzego Petersburskiego i Andrzeja Wlasta. Wykonanie jest znaczące i wzruszające. To podróż sentymentalna, a jednocześnie triumf Lulli. Oto ona – drag queen, osoba queer’owa, dotychczas występująca w skromniejszym entourage’u, stoi na deskach stołecznego teatru i opowiada historię swojego życia. Sala wypełniona po brzegi. Publiczność słucha, bije brawo, entuzjastycznie reaguje; okazuje zainteresowanie, nieukrywaną sympatię; szacunek (Katarzyna Kałaska, „Informator Stolicy”)