W piątek, 17 lutego 2023 r. – pokaz z napisami w j. ukraińskim.
***
Osobiste historie ojców z Polski, Ukrainy i Afryki są kanwą przedstawienia o katastrofie ekologicznej, głodzie i przyszłości planety. Punktem wyjścia w pracy nad spektaklem była opowieść o ojcu reżysera, docencie Janie Łysaku, twórcy utopijnej metody zbioru zboża w fazie dojrzewającego, zielonego ziarna, a także losy Alexandra Voronova, górnika z Donbasu oraz Demby Bâ, mechanika pokładowego z Senegalu. Ich działalność pozostaje śladem planów podboju i męskich fantazji ocalenia świata.
Jaką rzeczywistość pozostawili po sobie nasi ojcowie? Co możemy zrobić, żeby nie popełniać ich błędów? Jakie szanse na rozwój zostawimy następnym pokoleniom? Pointę spektaklu stanowi opowieść i apel kobiety, matki, która rozprawia się z dotychczasowymi błędami i zastanawia się, co jeszcze możemy zrobić (albo czego jeszcze nie zrobiliśmy), by uratować świat.
30 października 2018 r. w Teatrze Powszechnym odbyła się debata pt.: „Jak ocalić świat? Koniec męskiej dominacji”. Więcej informacji i zapis wideo debaty: www.powszechny.com/jakocalicswiatkoniecmeskiejdominacji
Pawłowi Łysakowi udało się wraz z ekipą stworzyć spektakl bardzo emocjonalnie intensywny, pełen humoru i dystansu, ale prowadzący do tragedii, w której nie ma katharsis, tylko pojawia się na horyzoncie apokalipsa. Tylko że ten horyzont nie dotyczy abstrakcyjnego końca dziejów, ale bardzo osobistej perspektywy każdego z widzów. W ten oto sposób świadomość ekologiczna wkroczyła na deski polskiego teatru instytucjonalnego (Edwin Bendyk, Antymatrix)
Nowy spektakl Łysaka wykorzystuje temat ojcostwa przewrotnie i jest budowany wielopłaszczyznowo. (…) zespołowi Teatru Powszechnego po raz kolejny udało się zbudować dobre, uczciwe i będące pretekstem do dyskusji przedstawienie. Jest to kolejna produkcja Teatru Powszechnego, której znaczenie i obecność wykracza poza 100-minutowe spotkanie twórców z widownią (Monika Balińska, Teatr dla Wszystkich)
Wspólne jest wzruszenie synów, ale i namysł nad tym, jaki świat ich ojcowie pomagali budować. (...). Poruszające jest to, że te historie się łączą – ojciec Łysaka mieszkał na Ukrainie, jak rodzina Artema, a potem w Nigerii, wśród plemienia Fulde, z którego pochodzi Mamadou. Na warszawskiej scenie stoją obok Polak, Ukrainiec i Senegalczyk, i opowiadają historie, które dowodzą, jak jesteśmy blisko siebie. Niestety, także w obliczu końca świata (Aneta Kyzioł, „Polityka”)
Wprawdzie coraz mniej takich, którzy pokpiwają sobie z nadciągającej katastrofy ekologicznej, ale uczciwy spektakl Pawła Łyska umacnia przekonanych, że pora wreszcie coś z tym zrobić i radykalnie zapobiec nieszczęściu. Opowieści bohaterów o losach ich ojców (trzech mężczyzn z Afryki, Polski i Ukrainy) mają siłę wiarygodności, bo wywiedzione zostały z ich osobistych doświadczeń. Spektakl wpisujący się w misję teatru szczególnie wyczulonego na tworzenie sytuacji transgresywnych, służących przekraczaniu barier kulturowych i wzajemnemu zrozumieniu ludzi (nie tylko artystów) wywodzących się z rozmaitych kręgów kulturowych, tak jak wykonawcy głównych ról (Mamadou Góo Bâ, Andrzej Kłak i Artem Manuilow) (Tomasz Miłkowski, „Dziennik Trybuna”)
Aktorzy własnymi przeżyciami i własnych rodzin, ojców kreślą zagrożenia ekologiczne, przekraczają bariery kulturowe, ostrzegają, stawiają pytania, budzą umysły innych, by dostrzegli i reagowali na problemy bardzo ważne dla ludzkości. Czy uda się im ocalić siebie i innych tym mądrym i artystycznie interesującym przekazem aktorskim? (Ryszard Zatorski, e-teatr)
Historie ojców były fantastyczne. Każdy z nich – tak jak umiał i jak mógł – próbował ocalić świat dla swoich synów. Poruszający była scena z Artemem Manuilovem, którego taty tragiczna śmierć w kopalni zmieniła na lepsze życie całej rodziny, nie dlatego, że był złym mężem czy ojcem, a dlatego, że nic ich już w Donbasie nie trzymało, mogli wyjechać, rozpoczęli nowe życie. Te opowieści były bardzo piękne w swojej takiej zwyczajności, może nieco ukwiecone optyką beztroskiej przeszłości, jednak – jakoś wzruszające i wciągające, więc pozwoliłem sobie ten spektakl odebrać jako hołd oddany ojcom i wspomnienie dzieciństwa, nie zaś – jako ekologiczny ostatni alarm czy krzyk bezradności. Ufam, że można i tak (Rafał Turowski, rafalturow.ski)
Przedstawienie (...) uświadamia tym jeszcze nieuświadomionym w plastyczny i symboliczny sposób, co się za chwilę stanie z naszą planetą. Pomysł na spektakl jest nieoczywisty, ale też przejmujący. To też historie osobiste – dwóch aktorów (z Ukrainy i Senegalu) opowiada o swoich ojcach i dzieciństwie, trzeci, opowiada o ojcu reżysera (Monika Żmijewska, „Gazeta Wyborcza – Białystok”)
Ten spektakl zadaje zasadnicze pytania: czy potrafimy wyciągać wnioski z porażek naszych rodziców? Czy zdając sobie sprawę z tego, w jak krytycznym stanie znajduje się dziś środowisko, robimy cokolwiek, żeby mu pomóc? Rzeczywistością poprzednich pokoleń rządziła chęć przetrwania. Wywalczyły nam wolność, ale co to za wolność w betonowych klatkach, w otoczeniu skażonego powietrza? Zamiast jednak zrzucać winę na innych, warto zastanowić się, jak możemy naprawić te szkody. Bardzo mądre, wzruszające i refleksyjne przedstawienie, które naprawdę warto zobaczyć (Agnieszka Małgorzata Adamska, blog Rude Rude Girl)