Cała wartość i sens tego utworu o klasycznym trójkącie małżeńskim zależy od odpowiedzi na pytanie, dlaczego słynny Pinter opowiedział tę historię zaczynając od końca. Odpowiadać można rozmaicie, lecz przedstawienie Jana Bratkowskiego taką daje odpowiedź: nie jest prawdą, że taka miłość, która się kończy, jest czymś niewiele wartym; wróć do chwil szczęśliwych, wróć do samego początku: zawsze na nowo zachwyci cię moment narodzin miłości.
Jerzy Adamski, „Kulisy”
Godny uwagi jest (...) w „Zdradzie”, podobnie jak we wszystkich poprzednich dziełach Pintera, język dialogu, któremu dobrze oddaje sprawiedliwość przekład Bolesława Taborskiego. Słynne „magnetofonowe ucho” autora chwytające wiernie wszelkie zniekształcenia, jakim w banalnym obcowaniu ulega sens mowy ludzkiej, czyni z jego dzieł doskonałą ilustrację współczesnego stanu badań nad tym zagadnieniem i często cytowany materiał w pracach specjalistycznych. (...). W sumie wieczór w teatrze zapewnia dwie godziny delektowania się grą aktorów i obejrzenia fachowo napisanej sztuki bulwarowej opartej na współczesnej obyczajowości, a wykonanej w Priestleyowskiej technice.