Przedstawienie „Pastorałek” na przemian śmiesząc i wzruszając, zbliża nas niejako do prapoczątków naiwnej sztuki ludu i naiwnych jego wierzeń. Stwarza złudzenie, że dostaliśmy się do wnętrza obrazów Nikifora, czy Ociepki i poprzez pryzmat najdalej doprowadzonej prostoty patrzymy na świat od początków jego istnienia (...). Wystarczy gdy powiemy, że w „Pastorałkach” biorą udział najlepsi aktorzy Teatru Powszechnego, że niektórzy z nich grają po kilka ról, przeobrażając się niemal w oczach widzów i wszyscy, zarówno ci, którzy w dalszym ciągu składają się na obrazy Bożego Narodzenia harmonizują ze stylem całego widowiska, że Aniołowie a raczej anielice, którym spod skrzydeł anielskich wyglądają chłopskie sukienki, są pełne uroku i że publiczność opuszcza teatr rozbawiona, a zarazem rozmarzona, jak po przeczytaniu naiwnej baśni.
Karolina Beylin, „Express wieczorny” nr 20, 7.01.1965