Bronią Karla Krausa jest ironia i do najlepszych scen należą te, które atakują wojnę szyderstwem i dowcipem. Ksiądz, który odpala świeżo poświęconą armatę, a następnie ucieka, przerażony hukiem. Chirurg, który chcąc popisać się przed dowódcą, kroi zdrowego żołnierza, bo chorych zabrakło. Świetna jest scena Franciszka Pieczki o poczuciu humoru Franciszka Józefa, który dla żartu wali poddanych w brzuch. (...). Najlepiej udało się w „Ostatnich dniach ludzkości” ośmieszyć prasę i dziennikarzy, którzy w przedstawieniu Piotra Cieślaka wtykają wszędzie swój wścibski nos, czy jest to kawiarnia, czy okopy, i fałszują rzeczywistość jak mogą. Bardzo zabawną rolę naiwnej reporterki, która nieustannie dopytuje się żołdaków, co czują, zagrała Katarzyna Herman. Po obejrzeniu tej roli pracę rzuciłby niejeden korespondent wojenny.
Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza”
Jest to montaż najistotniejszych i najefektowniejszych wydarzeń, autentycznych i fikcyjnych, rozgrywających się podczas I wojny światowej. Wojna w tej sztuce to nie tylko pola bitewne, to także szpitale, redakcje, kawiarnie, kabarety i ulica. Apokaliptyczna wizja ówczesnego świata, jakże bliska współczesnym wydarzeniom, przełamywana jest sarkazmem, groteską i ironią. Piotr Cieślak, współadaptator (obok tłumacza – Jacka S. Burasa) i reżyser przedstawienia stworzył antywojenną komedię przeistaczającą się w oratorium o niezwykłej powadze.