Nagroda tygodnika „Przyjaźń” dla Bronisława Pawlika za wybitną kreację aktorską w repertuarze rosyjskim.
multimedia
fot. z archiwum Teatru Powszechnego w Warszawie
Galeria
recenzje
Z podziemia, czy też z piwnicznej atmosfery zagęszczanej przez lata, wyłania się sylwetka psychiczna i światopogląd bohatera opowiadania. Nie jest to wybuch buntu mającego zniszczyć porządek społeczny w imię poniżanych i zdeptanych. Bohater, starzejący się mężczyzna, rozwija swój monolog – spowiedź przed milczącym audytorium, ale jest to spowiedź bez oczekiwania na rozgrzeszenie, bez ekspiacji, bez nadziei na powstanie z piwnicznych mroków swojej jaźni. W roli narratora i zarazem tragicznego bohatera, przywołuje, jakby inscenizuje, epizody swojego życia z udziałem postaci – wywołanych cieni, po to, by ukazać swój tragiczny protest przeciw uporządkowanemu światu, w którym nie ma schronienia przed samotnością, nie ma ucieczki w intymność. On – Bronisława Pawlika chce wykrzyczeć swoją podłość, zagłuszyć odruchy współczucia, znajdując jedynie ulgę w usuwaniu się w nicość. Odruch współczucia wobec Lizy traktuje jako przebłysk słabości, jeszcze jeden eksperyment zła, jako powód do odtrącenia kogoś innego, by potwierdzić swoją klęskę.
Józef Szczawiński, „Słowo Powszechne”
Gdyby nie to, że retrospekcje głównego bohatera rozpisane zostały na głosy, a w nich pojawia się na moment w przedstawieniu czwórka innych aktorów (z przejmującą Joanną Żółkowską w roli upadłej Lizy), byłby to więc monodram Pawlika – niezwykły, wielobarwny i przewrotny w swej wymowie, anarchizujący z pozoru, ale w gruncie rzeczy wyrażający przygnębiającą bezradność jednostki wobec mechanizmów rządzących światem i życiem społecznym.