Obsadzona w roli Zofii Kremlińskiej, czyli naczelnej nadobnisi (...), Katarzyna Herman zdołała uniknąć największego niebezpieczeństwa roli, jakim jest popadnięcie w zależność od zachowań właściwych agencjom towarzyskim. Umiała zagrać kobietę zaborczą i groźną, demoniczną i pociągającą, a jedynie niekiedy trywialną.
Lech Sokół, „Teatr”
Kos przenosi „Nadobnisie…” we współczesność. Unika nachalnej aktualizacji. Tekst podawany jest zgodnie z oryginałem, bez dopisków i większych skreśleń. Scenografia jest neutralna – mozaikowa posadzka i szklane przepierzenia to ani wiejski dwór, ani drapacz chmur. Kostiumy współczesne sąsiadują z kreacjami futurystycznymi: ekipa Zofii ubrana jest w demoniczne skóry i gogle, jeden z bohaterów nosi na oku piracką przepaskę.