Długi, ponaddwugodzinny spektakl nie próbuje kokietować nadmiarem środków. Jednolita scenografia, której głównym elementem jest długa, biała parkowa ławka z oparciem; szum fal, nagrania mnichów z klasztoru Namgyal z Królestwa Mustangów, tradycyjne kompozycje irlandzkie, szkockie, angielskie; snop światła, który co chwila przygasa lub rozświetla kolejną z postaci... Tylko tyle. Reszta w rękach aktorów.
Ewa Zielińska, „Rzeczpospolita”
Dorota Landowska, Tomasz Sapryk i Krzysztof Stroiński opowiadają trzy historie. O niewidomej kobiecie, kochanej przez przyjaciół i sąsiadów, szanowanej w pracy, szczęśliwej w swoim świecie zapachów, dotyku, dźwięków, która częściowo odzyskawszy wzrok nie będzie umiała nauczyć się żyć w nowym świecie. O jej mężu – pełnym niespożytej energii optymiście, zapalonym do każdego pomysłu, który z tą sama pasją studiuje znaczenie każdego nowo usłyszanego słowa i zgłębia podręczniki okulistyki. I o pewnym lekarzu, który po niespodziewanym odejściu żony rozpił się, wypadł z czołówki światowych okulistów, a teraz w operacji niewidomej kobiety widzi drogę powrotu do dawnego życia. Piotr Mikucki (...) splótł te trzy monodramy w piękny, zwarty, jednolity spektakl.