Wymarzony do roli Pickwicka Kazimierz Kaczor, śpiewa i tańczy wraz z całym niemal teatralnym zespołem. Jesteśmy w wiktoriańskiej Anglii. Oglądamy zajazdy i gospody, życie wiejskie, sąd przysięgłych, więzienie za długi i wybory parlamentarne. Poznajemy całą galerię charakterystycznych typów ludzkich, jakby żywcem przeniesionych ze starych rycin, co jest zasługą scenografki Katarzyny Kępińskiej. Pan Pickwick z przyjaciółmi podróżuje po scenie dyliżansem. Manewrom wojskowym towarzyszy pirotechnika. Reżyserowi Maciejowi Wojtyszce udało się przede wszystkim utrafić w ton realistycznej baśni komicznej, jaką jest „Klub Pickwicka”.
Irena Maślińska, „Express Wieczorny”
Samuel Pickwick wygląda jak na ilustracjach Phiza – jowialny starszy pan z brzuszkiem, szeroko uśmiechnięty, zawsze życzliwy światu. Sam Weller z kamienną twarzą opowiada dowcipy, z których doprawdy śmieje się cała sala. Przepiękne, kolorowe kostiumy, muzyka, piosenki, które nuci się jeszcze długo po wyjściu z teatru (autorem tekstów jest również Maciej Wojtyszko, a muzykę skomponował Jerzy Derfel), taniec – tworzą prawdziwe widowisko, piękne dla oczu, przyjemne dla ucha. Przedstawienie to jest jak uczta w starym stylu – bogata, smakowita, wesoła.