„Karmaniola” jest udaną próbą przerwania monotonii teatralnego życia, w którym podział na gatunki i aktorskie emploi stał się niebezpiecznie sztywny. Sam pomysł wystawienia operetki siłami sceny dramatycznej przełamuje konwencję zastygłą niezależnie od tego, że prawie wszyscy polscy aktorzy uprawiają piosenkę. W dodatku jest to opera komiczna z elementami historii, polityki i licznymi odniesieniami do chwili obecnej.
Kalina Zalewska, „Goniec Teatralny”
Sikora ze słabości – jaką z pewnością jest nieznośna operetkowa maniera – uczynił siłę. Poprowadził widowisko w kierunku pastiszu, kpiącego nie tylko z naszych narodowych przywar, lecz również z teatralnej konwencji. Pomógł mu w tym rozśpiewany zespół, zwłaszcza młoda Magdalena Kuta, Artur Barciś i Sylwester Maciejewski. Ale radzę również zwrócić uwagę na wyjątkowej „urody” chórek rewolucyjnych rewelersów w składzie: Jarosław Gruda, Andrzej Piszczatowski i Aleksander Trąbczyński.