Reżyser, Krzysztof Rościszewski, postawił na maksymalne wydobycie owej dusznej atmosfery braku perspektyw życiowych. Jest to powodem wyzwalania się agresji. Ta z kolei niszczy to, co między ludźmi najpiękniejsze: miłość i przyjaźń. Jest oczywiście to światełko odnajdywania się i zwyciężania solidarności - co pozwala na wytrwałość i wiarę, że warto podejmować próby walki o ideały i o wspólnotę. Brzmi to jak polemika z beznadziejnością w bardzo trudnej naszej cywilizacji. Polemika wreszcie z nihilizmem: w imię rodziny, w imię sprawiedliwego awansu.
Jan Z. Brudnicki, Słowo Powszechne, nr 149, 1.08.1985
Co za szczęście, że doszło do tej premiery! (...) Przedstawienie w Powszechnym mówi prosto i otwarcie: o frustracji, o bezsilności, o tym, że miłość, talent i wykształcenie, gdy nieodwzajemnione lub pogardzone, prowadzą często do nienawiści i do nieszczęścia. W Miłości i gniewie nikt nie tupie. Nie ma potrzeby. Pokazano nam tylko jak życie tupie wokół nas i zachęcono, byśmy na chwilę weszli w strefę ciszy. Tak, żeby się lepiej usłyszeć.
Tomasz Raczek, Polityka, nr 28, 13.02.1985