Komediant
Thomas Bernhard
reżyseria
Waldemar Śmigasiewicz
premiera
28 stycznia 2011
scena
scena duża

GALERIA ZDJĘĆ

  • fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz fot. Stefan Okołowicz
OBSADA
MICHAŁ TOKAJ
Ferrucio
KRZYSZTOF STROIŃSKI
Właściciel gospody

TWÓRCY
reżyseria - Waldemar Śmigasiewicz
scenografia - Maciej Preyer
inspicjent - Julia Ossowska-Saar
sufler - Magdalena Jaracz
OPIS
Thomas Bernhard, największy austriacki dramatopisarz i jednocześnie największy prowokator, do dziś na własne życzenie nie grany w ojczyźnie, w sposób prześmiewczy i dotkliwy rozlicza się w swojej sztuce z teatrem, zawodem aktora, reżysera i dramatopisarza. Na przemian śmieszny, tragiczny i ironiczny, przez cały czas niepoprawny politycznie, nie zważający na nic i na nikogo, do tego chorobliwie ambitny, niespełniony w życiu i na scenie, tytułowy komediant staje się figurą samotnego i niezrozumiałego artysty, który, o ironio, swoje największe żale wylewa przed właścicielem prowincjonalnej gospody?

Komediant to niewątpliwie jeden z najlepszych dramatów Thomasa Bernharda, do którego wracają ciągle teatry na całym świecie, dając aktorom okazję do stworzenia wielkich kreacji, a reżyserom szansę na zmierzenie się z ironiczną wizją bernhardowskiego teatru, w którego krzywym zwierciadle powraca znane już skądś pytanie o kondycję artysty: kapłan czy błazen?
 
W spektaklu wykorzystano muzykę: Krzesimira Dębskiego: Concerto for flute i Double concerto oraz fragmenty utworów G. Verdiego i W.A. Mozarta.
RECENZJE
  • Znakomite kreacje Kazimierza Kaczora i towarzyszącego mu Krzysztofa Stroińskiego pozwalają odnaleźć w sztuce to, co charakterystyczne dla austriackiego dramatopisarza: wzajemne przenikanie się tragedii i komedii tak w losach postaci, jak i w ich języku.   Filip Przedpełski, Newsweek, 13.02.2011
  • Mądre, dowcipne, choć gorzkie przedstawienie, grane wyśmienicie, a przy tym dowód, jak dobrze przysłużył się remont Powszechnego w budowaniu indywidualnego charakteru przestrzeni scenicznej - tym razem ogarniającej również schody i boczne balkony techniczne - komponującej kształt widowiska.   Tomasz Miłkowski, Przegląd, 20.02.2011
  • W wystawieniach Komedianta czuć zwykle ton innych wielkich sztuk o aktorach tyranach, jak "Szalbierz" Spiró, "Ja, Feuerbach" Tankreda Dorsta. U Śmigasiewicza prześwituje momentami coś z "La Strady" Felliniego.   Joanna Derkaczew, Gazeta Wyborcza - Stołeczna, 3.02.2011
  • Bernhard wygłasza wiele cierpkich prawd na temat roli teatru, misji aktora. Zderza świat jego wyobrażeń z oczekiwaniami tzw. przeciętnego widza. Co ciekawe, on, miłośnik i znawca teatru, nie opowiada się po żadnej ze stron. Czytając Komedianta, nie mamy wątpliwości, że tytułowy bohater jest po prostu kabotynem.   Jan Bończa-Szabłowski, Rzeczpospolita, 31.01.2011
  • Teatr nie jest instytucją powołaną do sprawiania przyjemności - woła w pewnym momencie ze sceny Bruscon. Cóż z tego, skoro przedstawienie przygotowane przez Waldemara Śmigasiewicza jest właśnie idealnym przykładem teatru sprawiającego widzom przyjemność. Agnieszka Rataj, Życie Warszawy, 31.01.2011
  • Kazimierz Kaczor oddaje Bruscona w neurotycznych ruchach i wystudiowanych, sztucznych gestach. Jego bohater sprawia wrażenie, jakby skojarzył nerwowość oraz chaotyczną gestykulację z posiadaniem osobowości. Manierą artystowskiej gestykulacji zabezpiecza własny geniusz przed lepkim odorem prowincji, który wpełza na scenę wraz z postacią gospodarza. Na puchnącej ze zdegustowania masce kumuluje potężny ładunek zajadłości, goryczy i nienawiści. Pręży się w uniesieniu i mógłby zawołać za witkacowskim Gyubalem Wahazarem: Zabijcie mnie, bo pęknę z zachwytu nad samym sobą.   Mateusz Masłowski, Nowa Siła Krytyczna, 31.01.2011
  • Dzięki niesamowitemu kunsztowi teatralnemu Kazimierza Kaczora, postać Bruscona nabiera lekkości. Jego obsesje oraz szowinistyczne spojrzenie na świat, wbrew pozorom, wywołują raczej uśmiech na twarzach widzów. Pod kołderką komedii, którą proponuje nam Śmigasiewicz, znajduje się głębszy przekaz. Reżyser pokazuje, jak dążenie do perfekcji niszczy człowieka i jego najbliższych. Nie jest to spektakl obok którego można przejść obojętnie. Porusza, przedstawia dylematy i frustracje artysty przed rozbłyśnięciem teatralnych reflektorów. Stawia też pytanie, czy nasz twórczy ból, nie krzywdzi innych.   Mila Gołębiowska, www.warszawa.naszemiasto.pl, 1.02.2011
  • Kazimierz Kaczor świetnie odgrywa przypisane swojej postaci kompleksy, jakie ona miewa. Jest zarazem śmieszny, tragiczny i ironiczny. (…) Stonowany w reakcjach Krzysztof Stroiński w roli słuchacza monologu Kazimierza Kaczora wypadł rewelacyjnie. ... polecam każdemu ten spektakl, bo każdy odnajdzie w nim cząstkę siebie.   Zbigniew Kowalewski, www.ksiazeizebrak.pl, 31.01.2011
  • ... ciężar aktorskiego przedsięwzięcia w zasadzie spoczął na barkach jednej osoby. Kazimierz Kaczor musiał raz po raz pokazywać niezbyt chyba naturalną dla siebie irytację, pogardę i nadęcie. W roli mizoginicznego i zakochanego w sobie despoty poradził sobie całkiem dobrze, a zadanie było trudne, bo musiał zrobić to wbrew balastowi sympatycznych i ciepłych bohaterów filmowych ze swojej przeszłości.   Jarosław Klebaniuk, www.wywrota.pl, 31.05.2011
Teatr Powszechny
im. Zygmunta Hübnera
ul. Jana Zamoyskiego 20
03-801 Warszawa
Bilety 22 818 25 16
22 818 48 19