Miłośnik jazzu, amerykańskiej literatury i skarpet w paski, intelektualny i obyczajowy prowokator – Leopold Tyrmand na stołecznej scenie, w spektaklu na kanwie jego kultowej warszawskiej powieści!
Zły, pisany w latach pięćdziesiątych, do dziś nie tylko uwodzi humorem i łotrzykowską fabułą, ale wyraża też ponadczasową, romantyczną tęsknotę za bohaterem, który w pojedynkę próbuje wymierzać światu sprawiedliwość.
Miejski koloryt, język ulicy, lokalny folklor, PRL-owskie realia, to walory opowieści, dzięki której poznajemy warszawski półświatek, podziwiamy czujność Milicji Obywatelskiej, śledzimy pewien interesująco zapowiadający się romans, aż wreszcie zostajemy wciągnięci w wielki kryminalny przekręt, dla którego okazją ma się stać pewien piłkarski mecz… A wszystko to w lekkiej, pełnej absurdu i surrealistycznego poczucia humoru tonacji!
W spektaklu, który podejmuje wybrane wątki powieści i nadaje im dzisiejszą interpretację, współczesna Warszawa przegląda się w Warszawie Tyrmanda.
Zły powraca do nas w momencie, w którym coraz większe triumfy święci w sztuce poetyka kampu i kojarzone z nią ironia, dystans, ostentacyjne wykorzystywanie popularnych gatunków, takich jak komiks czy romans, a więc to wszystko, czego Leopold Tyrmand był przed laty prekursorem. Nie darmo Witold Gombrowicz pisał o Złym: Powieść kryminalna, romans brukowy? Ależ tak i gorzej nawet: romans z bruku zrujnowanego, z ruin i rozdołów. A jednak to lśni, tryska, brzmi, śpiewa...
Jan Buchwald zrealizował spektakl popularny, wręcz przebojowy i wysmakowany, ze świetnymi rolami. Wojciech Tomczyk, autor adaptacji, wykroił z powieści Tyrmanda o tajemniczym mścicielu niewinnych ofiar mafii scenariusz z barwnymi charakterami i błyskotliwymi dialogami. (…)Zły ma mocną współczesną pointę. O systemowej transformacji opowiada w stylu Psów Pasikowskiego. Kto chce - zobaczy aluzję do afery hazardowej. A może i do Stadionu Legii?
Jacek Cieślak, Rzeczpospolita, 25.10.2010
Reżyser Jan Buchwald doskonale połączył muzykę, światło, taniec, obraz i słowo. Wszystkie te elementy wzajemnie się uzupełniały, tworząc charakterystyczny klimat. Czarno-białe wizualizacje w komiksowym stylu, będące przerywnikami akcji stawały się ilustracjami do fabuły. Jednocześnie mogliśmy sprawdzić, czy utwór Tyrmanda koresponduje ze współczesnością. Tytułowy Zły jawi nam się, jako obdarzony nadludzką siłą bohater z komiksów.
Agnieszka Banach, Wiadomości24.pl, 23.10.2010
Zły w warszawskim Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera to 180 minut dynamicznej opowieści o Warszawie z lat 50. Opowieści zatańczonej, wyśpiewanej, zilustrowanej komiksowymi black-outami i scenkami fabularnymi, które powoli układają się w miejską legendę, niewolną od przemocy, kłamstwa, oszustwa, ale opalizującą też jasnymi barwami życia.Elementy wodewilu, formy rodem z teatrów ogródkowych czy musicali przeplatają się w spektaklu Jana Buchwalda z odwołaniami do współczesnej popkultury oraz poetyki wideoklipu.
Tygodnik Solidarność, 4.02.2011
...warszawiacy, którzy chyba lubiliby, żeby od czasu do czasu ktoś im zafundował na ekranie czy na scenie kawał dobrej miejskiej legendy. Ballady na tyle realnej, żeby ich miasto dało się w niej rozpoznać, na tyle bajkowej, by krzepiła i czarowała. Nie dziwne więc, że przed kasą Powszechnego stoi kolejka amatorów odświeżenia książki, która od 50 lat stała na ich półce (albo na półce rodziców) i spęczniała od wielokrotnego zaczytywania się nią.
Jacek Sieradzki, Przekrój, 16.11.2011
Jan Buchwald, reżyser, spektakl podzielił na sekwencje piosenkami z lat pięćdziesiątych, śpiewanymi przez wystylizowaną na bohaterkę "Pulp Fiction" Karolinę Porcari. O wiele ważniejsze jest jednak to, że całość starał się pokazać w poetyce filmu gangsterskiego, co sugeruje scenografia przemieniająca scenę w studio filmowe, gdzie znajdują się prowadnice dla kamerzystów jeżdżących na wózkach, pomost metalowy dla lepszego oświetlenia czy wykonywania specjalnych ujęć, a na czarnej ceglanej ścianie wyświetlane są komiksy. Nadto poszczególne sceny, także dzięki obrotówce, komponowane są jak ujęcia filmowe w szerszych lub węższych kadrach, ujęciach i kontr-ujęciach.
Elżbieta Baniewicz, Twórczość, 22.03.2011
Przymierzali się do Złego mniej i bardziej znani realizatorzy kinowi i telewizyjni. Bezskutecznie. Zwyciężył teatr. Cudowne kadencje, barwne bluzgi, jakie padają ust szemranych bohaterów, te nieśmiertelne monologi w filmie by przepadły. Sceniczna wersja Złego, wyreżyserowana przez dyrektora teatru Jana Buchwalda, przypomina trochę komiks w stylu retro.
Trendy, 12.12.2010