Dwuznaczna forma gry z widzem i tekstem wytwarza szczególne porozumienie, rodzaj intelektualnego i estetycznego spisku przeciw światu, który upodobał sobie miernoty i fałsz. Stwarza to aktorom okazję do wirtuozerskich popisów techniki i zaskakujących, pozornie alogicznych gestów, czy zachowań, za których sprawą spektakl staje się Witkacowskim „mózgiem wariata na scenie”, albo - jak kto woli - współczesną wersją teatru absurdu.
Tomasz Miłkowski, Trybuna, 21.06.2005
Zdarza się, ze przy dużych teatrach, z mocnym repertuarem i gwiazdorskim zespołem, egzystują małe sceny, gdzie młodzi artyści mogą zmagać się z nadmiarem swej twórczej energii. Taką sceną jest przy Teatrze Powszechnym - Garaż. Tutaj para znakomitych aktorów - Grażyna Marzec i Zygmunt Sierakowski, pod kierunkiem młodego zespołu realizatorskiego stworzyła Wariacje bernhardowskie. (...) To pewien rodzaj utworu muzycznego na obraz i głos aktora. Impresja dźwiękowa o emocjach w relacji mężczyzna-kobieta. Przyznam, że w pewnych momentach poddałem się hipnotycznej fascynacji tym spektaklem. Myślę, że będę częściej zaglądał do Garażu Teatru Powszechnego.
Marek Frąckowiak, Wprost, dodatek WiK, 5.06.2005